Witajcie,
ostatni czas obrodził nowymi publikacjami naszych członków i wydarzeniami kulturalnymi. Warto się nimi z Wami podzielić.
Maciej Zarębski nie ustaje w swej działalności pisarskiej, społecznej i kulturalnej. Maciej przesłał relację z kolejnych, już XVI Posiadów w cieniu Bartka. To bardzo cenna i potrzebna inicjatywa Maćka, która swym zasięgiem wykracza daleko poza region ziemi Świętokrzyskiej, z którą jest związany organizator tego przedsięwzięcia o wieloletniej tradycji. Jak co roku, do Zagnańska przyjechało wiele wybitnych osobistości, także z zagranicy. Dokładne informacje poniżej.
Ukazała się także kolejna książka Macieja pt. „Szlakiem Mateczników Polskości cz. II”. Zapraszam do jej zakupienia.
Mateczniki cz 2 okladka z grzbietem drukarnia
Miło mi zakomunikować, że ukazała się właśnie długo oczekiwana, kolejna książka poetycka Majki Żywickiej-Luckner pt. „w każdym innym mieście”. Tomik przeczytałem, zaraz po otrzymaniu, zarywając część nocy. Warto było. To zbiór oryginalny, zarówno literacko jak i edytorsko. Wiersze trudne, zaskakujące, poruszające, ciekawe w swojej formie przekazu, obrazujące czasem bardzo trudne problemy naszego wnętrza i życia. Sposób poetyckiego wyrazu wyszukany i niepowtarzalny, tak jak zawsze u Majki. Niektóre wiersze osadzone także w rzeczywistości Warszawy, miasta tak bliskiego Autorce. Czekamy teraz na promocję tomiku.
Moje gratulacje Majeczko.
Obiecanki – Cacanki to piąta książka poetycka naszej unijnej koleżanki Haliny Sułek-Kobieli.
Humorystyczne teksty zebrane w tej książce są jak lekarstwo na zły humor i każdego potrafią rozśmieszyć. Książka składa się z trzech części: Moje Onamudaje, Fraszki i Niewysłane Listy. We wstępie do książki Mariusz Parlicki poświęca sporo miejsca części Onamudaje, wyjaśniając przy okazji definicję i krótką historię gatunku: „Onamudaje Haliny Kobieli to znakomity przykład twórczości poetyckiej, która przynależy do nurtu poezji niepoważnej. Autorka w swoim zbiorze Onamudajów z polotem rozprawia się z drugą strofą mickiewiczowskiej „Świtezianki”. Czegóż to ona mu nie daje w tych onamudajach, tego nie sposób zliczyć. Wierszyki są zabawne, zgrabne, frywolne, budzące śmiech a czasem śmiech do rozpuku. To bez wątpienia nie jest propozycja lektury dla smutasów, pozbawionych dobrego humoru, to nie jest książka dla tych wszystkich, którzy uważają, że o pewnych rzeczach poważnemu poecie pisać nie uchodzi.”
„Onamudaj – jeszcze nie usankcjonowany obecnością w słownikach terminów literackich, ale już posiadający swoją krótką, lecz burzliwą historię, gatunek literacki przynależny do nurtu poezji niepoważnej, miniaturka liryczna, o satyrycznym, choć niekoniecznie wydźwięku. Stanowi parafrazę, trawestację, lub parodię drugiej strofy ballady Adama Mickiewicza – „Świtezianka”. Napisany zazwyczaj, jak pierwowzór, strofą stanisławowską.
Za praojca gatunku należy uznać nieświadomego faktu stworzenia go – Adama Mickiewicza, który napisał balladę „Świtezianka’, wydana w zbiorze „Ballad i romansów” w Wilnie w 1822 r.
W drugiej strofie tejże ballady Wieszcz pisał:
„Ona mu z kosza daje maliny,
a on jej kwiatki do wianka;
Pewnie kochankiem jest tej dziewczyny
Pewnie to jego kochanka”
Zaś Stanisław Lem w „Dziennikach gwiazdowych” zamieścił wierszyk, zapewne wzorując się na Świteziance:
„Cóż to za robot piękny i młody
i cóż to za robotniczka
ona mu z dzbana daje pentody,
a on jej wtyczki z koszyczka”
W 2017 roku zebrałem na Facebooku grono znajomych sobie osób, by wspólnie stworzyć i wydać pierwszą i jedyną taką w Polsce Antologię z samymi tylko „onamudajami”. Książka ukazała się w krakowskim wydawnictwie „Ridero” pod tytułem „Cuda – wianki Świtezianki, czyli Antologia Onamudajów. Można jeszcze jej tam szukać”
Mariusz Parlicki
A ja prezentuję możliwości Halinki w pisaniu onamudajów z jej nowej książki:
„Wiosenne uniesienia
Ona mu dała w bzach i malinach,
musiały pogryźć go mrówki,
na imię miała chyba Alina,
pamięta je z wizytówki”
„Dama
Ona mu daje do całowania
rączkę powabną i białą,
resztę, wstydliwie szczelnie zasłania,
a on by wolał ją całą”
„Kaganek oświaty
Ona mu daje czytać „Płomyczek”,
rubrykę „Męskie zaloty”,
on do tej pory sprzedawał znicze
i nie miał pojęcia o tym”
Dużo humory i radosnej weny życzymy Autorce.
Waldemar Hładki