W dniu 14 czerwca, w ramach obchodów jubileuszu 150-lecia powstania Towarzystwa Lekarskiego Krakowskiego, w teatrze im. J. Słowackiego w Krakowie, Unia Polskich Pisarzy Lekarzy przedstawiła spektakl poetycko-muzyczny pt. „Leczymy Słowem” w którym aktorzy Ewa Kaim i Jacek Romanowski recytowali wiersze pisarzy lekarzy ziemi krakowskiej: Janiny Bergander, Jolanty Bulzak, Kseni Szczepanik-Ładygin, Anny Pituch-Noworolskiej, Stanisława Grochmala, Ryszarda Żaby i Waldemara Hładkiego. Piosenki do słów poetów: Ernesta Brylla, Jana Twardowskiego i Waldamara Hładkiego zaśpiewała Agata Bernadt współtwórczyni i gospodarz krakowskiej artystycznej piwnicy „Pod Różą”. Oprawę muzyczną stworzyli znani muzycy: Adam Niedzielin – instrumenty klawiszowe, Artur Malik – perkusja, Grzegorz Piętak – kontrabas, Stefan Błaszczyński – flet i perkusjonalia, Adam Prucnal – skrzypce. Inspiratorem spektaklu był Waldemar Hładki – prowadzenie, scenariusz i reżyseria. W trakcie spektaklu ogłoszono wyniki ogólnopolskiego konkursu poetyckiego „Leczymy słowem”. Zwyciężyła Agnieszka Rautman-Szczepańska, drugą nagrodę zdobyła Anna Pituch-Noworolska, a trzecią Piotr Piątek. Zwycięzcom serdecznie gratulujemy. Poniżej zdjęcia ze spektaklu i ogłoszenia wyników konkursu oraz nagrodzone wiersze.
Waldemar Hładki
I miejsce (Agnieszka Rautman-Szczepańska ze Sztokholmu)
Naszyjnik
zbieram koraliki
nawlekam starannie
drobne szkiełka
w których światło
rozszczepia się na
obrazy emocji
plastikowe paciorki
zastygłych wspomnień
kryształki smutku
i perły miłości
tylko nie wiem
jak długa jest nić
II miejsce (Anna Pituch-Noworolska – Kraków)
Wspomnienie
Miałeś dłonie zwykłe, silne i delikatne
Rzeźbiłeś nimi mój dzień
Dotykiem zamykałeś muszlę wieczoru
Miałeś dłonie zwykłe, a ich zapach
Kołysał moje sny i marzenia
O dalekich wędrówkach
Przez nieznane horyzonty
Miałeś piękne dłonie
Czułe milczeniem
Spokojne morzem spełnienia
Szukam twoich dłoni
W samotnych jesieniach
III miejsce (Piotr Piątek z Kołobrzegu)
Entropia
rozbieram ściany swojego domu, cegła po cegle, dla poszerzenia perspektywy, rozbieram puste sklepowe witryny i przestronne wnętrza, by potem spróbować je wypełnić przypadkiem i nagłą logiką zdarzeń, zbudowaną na bazie tłuczonego szkła, ty rozbierasz mnie z oczu innych kobiet, z luster co patrzą beznadziejnie długo i odkrywasz ludzki środek, co nie da się przełknąć bez skrzywienia, każdy może dopisać własną katastrofę, zimny witraż pozbawiony katedry, każdy czasem może być niedorzecznym, czuć każdą komórkę skóry bylejakość świata, niespójność w której przenikają się gesty i słowa za małe, by dało złapać się je wszystkie, na niebie wypalają się całkiem nowe gwiazdy pokryte warstwą pudru, nazajutrz mogę mieć ciężkie myśli i ciało lecz ponownie spróbuję uwierzyć w to bez barwy, bez światła, bez siebie.