Wiersze Waltera Pyki: wiersz pt. „Być może” i „Małżeństwo” nagrodzone w Konkursie Poetyckim im. Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej w Katowicach, wiersz pt. „Iskierka zachwytu” opublikowany w tomiku „Szuflada”. Wiersze pt. „Aptekarka”, „Korespondencja”, „Bigos domowy” z tomiku „Porządek małych przestrzeni”. Pozostałe wiersze ukazały się w Almanachach w Konfraterni Krakowskiej.
Aptekarka
To taka apteka na szpilkach,
taki biznes na dwóch nogach.
Te oczy świetlikiem przebudzone,
te włosy perhydrolem przypalone,
te usta w malinowym ulepku wykąpane,
ta cera bellisą wykarmiona,
ten duch lotniejszy od spirytusu,
te ręce fakturami wypieszczone,
to serce pukające codziennie do innego banku…
Nawet jej ramiona są w kształcie wagi…
No i te odważniki-
odważnie pod bluzką zawieszone.
Bigos domowy
Zaraz po ślubie
mieliśmy jeden garnek,
duży płomień w sercu
i wielki apetyt
na szczęście.
Dziś złote sztućce,
miski,kieliszki
i chochle
obwisłe aż po dno wiadra;
wonne korzenie
suszone zioła,
dziesiątki przypraw
i ani krztyny wiedzy
o sobie.
Więc czym tu doprawić
ten bigos,
by się pod recepturą
podpisać wyraźnie?
Bliskość w połowie poetycka
Rozebrać, nie znaczy obnażyć;
bywa też taka bliskość.
Czasami warto domarzyć,
by zobaczyć wszystko.
Wtedy i myśli i słowa
i puls zwątpienia co na skroni…
Wtedy można naprawdę całować,
nawet serce te na dłoni.
I nie zapiszą tego w wykazie grzechów,
i nic nie spłonie,będzie się tliło.
Bliskość także bywa w uśmiechu.
Taka też bywa miłość.
Być może
Być może to nie było zaćmienie.
Nie był to także początek końca.
Być może wygrało tylko zwątpienie
i oddaliło nas od słońca.
Chociaż to niedługo trwa,
powoli tracę nadzieję.
Być może jednak słońca wszędzie są dwa:
to,które świeci i to ,które grzeje.
Przecież dopiero minął rok,
od kiedy nie jesteś ze mną.
Być może teraz wcześniej zapada zmrok,
ale zmrok to jeszcze nie ciemność.
Dziadkowizna
Dziadek od życia dostał najwięcej.
Od Mamulki-różaniec i serce.
Od tatulka-dwa jajka i klapsa.
Od Hanuśki- to co chciał.
Od Hitlera-hajlą po grzbiecie.
Od Stalina-lodów nie do zjedzenia.
Od komuny-długopis i kartkę,
na której,jako niepiśmienny,postawił dwa krzyżyki.
I tylko to podpisał.
Teraz mu Opatrzność pokoik obiecuje,
z widokiem na wieczność.
Więc dziadek,aż się pali. Jak świeca.
A kiedy zgasnę-mówi,
to mnie z najdłuższą kryką pochować.
Zawsze nią firankę odsuwałem.
A tam niebo rozgwieżdżone.
Może Hanuśkę uwidzę.
Zawsze lubiła gwiazdy.
Potem na zamknięte oczy
okulary zakłada
i zda się,że już widzi.
I pomyśleć…
I pomyśleć,
że kiedyś nie było gdzie,
a ludzie kochali się wszędzie.
I pomyśleć,
że nie było słów,
a wszyscy się rozumieli.
I pomyśleć,
że kiedyś ludzie myśleli.
I to wystarczało.
Iskierka zachwytu
Być może na uśmiech za późno,
lecz przecież na łzy jest za wcześnie.
Jeszcze oczy otwarte odróżnią
co jest blaskiem,a co tylko zmierzchem.
Wczoraj schody były za wysokie,
i za wąska ogrodu brama.
Spokojny strumyk dzisiaj rwącym potokiem,
chociaż woda,woda ta sama.
Jest codzienność po ludzku za ciężka,
są przestrzenie na pozór zbyt szare.
Życie jednak to nie jest walizka,
ale prezent od Boga, podarek.
Nie odkładaj więc jeszcze zeszytu,
niech się pióro do końca wyżali.
Ty namaluj iskierkę zachwytu,
ona w sercu nam radość rozpali.
Iskierka zachwytu
Być może na uśmiech za późno,
lecz przecież na łzy jest za wcześnie.
Jeszcze oczy otwarte odróżnią
co jest blaskiem,a co tylko zmierzchem.
Wczoraj schody były za wysokie,
i za wąska ogrodu brama.
Spokojny strumyk dzisiaj rwącym potokiem,
chociaż woda,woda ta sama.
Jest codzienność po ludzku za ciężka,
są przestrzenie na pozór zbyt szare.
Życie jednak to nie jest walizka,
ale prezent od Boga, podarek.
Nie odkładaj więc jeszcze zeszytu,
niech się pióro do końca wyżali.
Ty namaluj iskierkę zachwytu,
ona w sercu nam radość rozpali.
Małżeństwo w ujęciu międzynarodowym
Zapoznali się po grecku.
On Apollo.
Ona Afrodyta.
Było biednie ale pięknie.
Miłość przyjęli po francusku.
Bez tłumaczenia.
Potem żyli po polsku.
Codziennie jakiś bigos.
Pojawił się akcent rosyjski.
Romans.
Przeszli przez wątek angielski.
Padało marzenie za marzeniem.
Zamykając uczucia w portfelu
doszli do wersji szwedzkiej.
Przez oszczędne obcowanie z podniosłością
ze słowa „KOCHAM” zostało „CHAM”.
Nachylając się nad wypalonym kominkiem
rozeszli się po niemiecku.
On jej powiedział-”RAUS”.
Modlitwa poranna przed wschodem słońca
Boże!
Dawco Wszystkiego Dobrego,
który mnie obudziłeś,
któryś mi dzień uczynił
z tego co było nocą,
daj mi taką moc wiary,
bym dzisiaj
rzadziej pytał”dlaczego”,
a częściej „po co”;
i spraw,
bym w łasce danego mi czasu
potrafił dostrzec
kolejny z Twej ręki sakrament.
Teraz i zawsze.
Na wieki wieków.
Amen.
Stary Dom
Nikt się tym domem nie zajmuje.
Każdy ma cały świat na głowie.
Dom też na starość choruje;
jak człowiek, jak człowiek.
Podłoga skrzypi,rdza dokucza,
czarna dachówka siwieje.
Urwana klamka, nie ma klucza;
fundamenty tracą nadzieję.
Gaśnie w piecu,stygnie kawa;
rychły koniec bardzo blisko.
Dom umiera na zawał.
Powstaje gruzowisko.
Międzyzdroje
Promenada Gwiazd 24
21.08.2014