Bolesław Sawicki

Na progu

Progi zwalniające
Dawka nad-progowa bólu
Jazda na wstecznym
I
Lato

Ojciec na progu ganku w przerwie żniwnej
Jego bose nogi odpoczywają po trudzie żęcia
Mama patrząca aż zniknę w oddali

Nie ma już poprzecznego kawałka drewna
Futryna z dymem a popiół na drogę
Moja jesień nadchodzi

Niebieskie za wysokie progi
Duszę przez pustynię nieba poprowadzi słup dymu
Ciało zjednoczy się z popiołem

Z progu rodzinnego w Moszynie

 Wiersz ten zdobył pierwszą nagrodę w konkursie Jednego Wiersza zorganizowanym  przez Okręgową Izbę Lekarską w Łodzi w 2011 rok

 Tęsknota za światłem

Jasność świateł, neonów tysiące,
Wielbią umysł i ludzkie ręce.
Rozświetlone kościoły i z trybularzy dymy.
Bóg i my.
I jest gdzieś świat inny.
Roziskrzone niebo wiekuistymi gwiazdami,
ławka sękata pod drewnianym domem,
zapóźniony kogucik czyżyka
i oczy w uwielbieniu wzniesione,
rechot żab, zapach siana, żurawi muzyka.

Piosenka

Mam serce jedno

Mam dwie ręce dwie nogi
Dwie półkule i wiarę niepewną
Dwadzieścia palców tysiące włosów
Dwa płuca i duszę
mieć muszę
nieśmiertelną

A serce mam tylko jedno

Dwóch synów dwa światy
Dwoje źrenic dla jednej córki
nie więdną
Tysiące łez komórek dwie istoty w głowie
biała i ciemną

A serce jedno
Moja dwuoka
Zielonooka

Naturo

 

Wizyta

Wczoraj przyszedł do mojego gabinetu ciemnoskóry 33 letni Palestyńczyk
Kurtka dżinsowa bardzo znoszona
zdarte zabłocone sandały
skóra spocona i brudna
oczy obrzękłe przekrwione

Co mogę zrobić dla Ciebie

Ty podobno jesteś dobry doktor
Nie nie pytaj o pesel adres ubezpieczenie czy mam pieniądze
już kilku o to pytało
Mieszkam wszędzie i wiem że śmierdzę

chcę tylko abyś mnie dotknął

 

          Pierwsza nagroda w 12. ogólnopolskim konkursie Puls Słowa w 2021 roku

          w Warszawie. Wiersz ten był prezentowany podczas Gali Nagrody imienia Sacharowa przyznanej przez Parlament Europejski w grudniu 2021 roku liderowi rosyjskiej opozycji Aleksejemu Nawalnemu

Pandemia

Dzisiaj rano zadzwoniłem
Halo halo
Nie
Nie podejdzie do telefonu
bo nie żyje

Biegnę do Łagiewnik do świętego Sebastiana
Zamknięte
Trwożny głos dzwonu od franciszkanów
Wrony kraczą chichot kostuchy
miasto opustoszałe

Zbijanie trumien kopanie grobów
jak w czasach średniowiecznej zarazy
mimo miliardów ludzi umieramy sami
Karawany bez żałobników
grabarze kładą kolejne ciała na marach

Cóż Ciebie tak bardzo zajmuje
Ile jeszcze ludzi musi umrzeć
ile drzew trzeba ściąć
ile desek zbić
ile dołów wykopać krematoriów rozpalić
jaki szloch i rwetes wznieść w galaktyce

satelitów modłów i rakiet…
Czekamy na karnawał

Z hospicjum

Żyły mnie pieką od środka
i idę kamienistą drogą
Nie wiem jak wygląda niebo
nie znam dnia mojego przejścia

Bóg zabiera
Nie

nie zamawiajcie mszy o uzdrowienie dobrą śmierć

Żyły mnie pieką od środka
przebodły pięty i pośladki
odleżyn żywych pięć
Usta pragną normalnej wody
niech siostra zwilży mi język

Nie czekam co będzie po moim odejściu
ale co będzie jutro
Pomóżcie mi obrócić się na drugą stronę
kamienistej

 

W drodze

Bez jakiegokolwiek ostrzeżenia
połączył nas pas startowy
bułeczki wykradane z hotelowego śniadania
I idziemy od soboty do soboty
pasem nie-naszego gruntu
w zieleni wiosny i twoich oczu
ze szmaragdem na palcu
Jemy owoce z drzew których nie sadziliśmy
Od świtu do nocy
od pomidorowej do szampana
Od czerwieni twoich paznokci do krzyku

Nasza droga
Prawie jak mleczna smuga

Czas to jałmużna

Jestem kloszardem
Dachem mojego domu niebo błękitne
podłogą płyty chodnikowe
Nie potrzebuję waszych obojętnych kościołów koncertów nawet pieniędzy
A jeśli je rzucasz spójrz mi w oczy zatrzymaj się chwilę
Dotknij mnie spytaj o imię i wypowiedz je
poczuj jak śmierdzę
Bogu milszy niż kadzidła we wszystkich świątyniach świata

Gdy byłem dzieckiem pachniałem  jak dziecko jak ty
Nie nie wycieraj ręki
Dałeś mi te parę sekund

błogosławiony jesteś między

 

Trzecia nagroda w 10. ogólnopolskim konkursie Puls Słowa w Warszawie w 2019 roku.